Stacja II: Jezus bierze krzyż
(słowa - Ernest Bryll, muzyka - Marcin Styczeń)
Ten człowiek szedł tak ciężko i z taką pokorą
Jak Bóg, co nie mógł grzbietu rozprostować
Bo niósł belkę ciosaną żołnierskim toporem
I zaczynała się droga krzyżowa
Ten człowiek szedł tak cicho - jakby nie oddychał
Słyszał jak w radio radośnie szeptano:
Że się nauczył myśleć, a więc już nie słychać
Co myśli. A jak myśleć ? - właśnie nauczano
Dziennikarze go w zęby bili mikrofonem
I pytali: - Człowieku, czyś zadowolony?
I wdzięcznie się o krzyża belkę opierali
I gadali: - Choć trudno, lecz idziemy dalej
Ten człowiek szedł tak ciężko i z taką pokorą
Aż reporterów wzięło lekkie obrzydzenie:
Bo skąd się takie gęby zapocone biorą
Skąd grzbiety nadpęknięte, głupawe spojrzenie?
— Cóż, tępe życie. W stajni się narodził
Z osłem i wołem gadał. Co dzień, dzień jak co dzień
Na grzbiet mu ciężar zwalisz, niesie, nawet nie wie
Jaka się kryje siła w tym krzyżowym drzewie
Zapomniał pewno o czym dawniej gadał
I nie przypomni, co przyjaźń, co zdrada
Zapomniał jak go bito i jak go sądzono
Niech teraz swoje niesie, gdzie mu pozwolono
Ten Człowiek szedł tak ciężko i z taką pokorą
Jak my. Przez miasto zmięte w pomiętym ubraniu
I nikt nie wierzył, że nadejdzie pora
Kiedy podźwignie kamień Zmartwychwstania
Bo ledwo szedł. Nie myślał. Takie były ciężkie
Belki krzyża codzienne...